Zastanawiam się momentami, czy zadawanie sobie pytań o motywację działań psychofaga ma właściwie jakiś cel, jednak po chwili dociera do mnie, że jest to kompletnie bezprzedmiotowe. Szkoda naszej energii, gdyż po pierwsze - zadawanie sobie pytań o jego motywy prowadzi prowadzi do skrajnego myślenia. gdyż człowiek mimowolnie zaczyna się nakręcać. Im więcej myśli, tym bardziej trudno mu się od tego uwolnić, a przecież każda ofiara psychopaty chce się od niego uwolnić, prawda? Często nawet prowadzi do potęgowania złości, bo skoro on potrafił nam robić krzywdę celowo i z pełnym wyrachowaniem, to należałoby mu teraz dokopać. Jest jeszcze trzecia opcja, gdzie mimowolnie nasze bohaterskie "JA" chciałoby mu wybaczyć, ponieważ taki biedny z niego "miś z mokrym noskiem", że powinno się mu współczuć i poszukać dla niego pomocy. A tak naprawdę wystarczy dopuścić do siebie myśl i zdać sobie sprawę z tego, że każdy psychofag jest po prostu niebezpieczny, a szkodliwość jego działań jest bardzo trudna do udowodnienia. Po drugie - motywacje i pobudki, którymi kierują się ci ludzie w zasadzie nie powinny nas interesować, gdyż zastanawianie się nad tym jedynie wkręca ofiarę w ich chory świat, który jest dla nich niebezpieczny.
Oczywiście typów psychofagów tak naprawdę jest kilka i każdy z nich swój cel osiąga w różny sposób. Można by nawet stwierdzić, że każdy z nich ma nijako swoją specjalizację. Chyba nie będę tu mówić o takich typach, którzy doprowadzają swoje partnerki do finansowej ruiny, choć w moim przypadku również zostałam narażona na straty finansowe, gdyż mój były bardzo chętnie podłączył się pod rzeczy, na które sam nie dał nawet złotówki, aczkolwiek czy to była tylko pochodna jego stylu życia, czy cel sam w sobie - sama nie wiem. Poniekąd pewnie tak, bo liczyć to on potrafił bardzo dobrze. W zasadzie na etapie rozwodu wypunktował mnie z każdej złotówki, którą na mnie przeznaczył, więc może faktycznie - jakiś cel w tym był. Nie będę się tu zajmować psychopatycznymi mordercami, bo z takimi do czynienia nie miałam, ale z damskim bokserem już tak. Dla sportu oczywiście tego nie robił, aczkolwiek w momencie sprzeciwu narcystyczna złość budziła w nim potwora bez zahamowań. Wtedy zupełnie tracił nad sobą panowanie, krzycząc że "wstąpił we mnie mnie diabeł" - serio we mnie, a nie w niego? Natomiast gdy emocje opadały, wtedy stawał się pustą wydmuszką z lukami w pamięci.
Teraz wiem, że osoby zaburzone narcystycznie posiadają bardzo silną potrzebę sprawowania kontroli nad innymi i nad rzeczami, na które nie mają wpływu. Nie tolerują sprzeciwu. Ma im to rekompensować brak kontroli nad swoim własnym życiem, wynikający z faktu unikania odpowiedzialności ze siebie i za własne czyny. Myślę, że najgorszą rzeczą jaką ofiara może zrobić narcyzowi to wyrwać się spod jego kontroli i pokazać, że już nie da się wciągnąć w te wszystkie techniki manipulacji, które na niej stosuje. Narcyz traktuje to jak krzywdę, z którą nie potrafi sobie poradzić, dlatego też nie pozostaje mu nic innego, jak przejść do ataku. Pomimo, iż teoretycznie każdy z nich jest inny, to jednak teksty, którymi raczą swoje ofiary w chwilach, gdy tracą nad sobą kontrolę, w zasadzie okazują się bardzo podobne.
- Powinnaś / powinieneś się leczyć.Tracący kontrolę narcyz, w momencie, w którym czuje, że przestaje kontrolować swoją ofiarę, nagle staje się samozwańczym psychiatrą, neurologiem i psychologiem w jednym. Po prostu człowiek orkiestra o wielu specjalizacjach. Nagle się okazuje, że gdzieś z podziemi wydobywa swoje fałszywe pokłady empatii i z dobroci serca poczuwa się do obowiązku poinformowania drugiej strony, która nagle, zupełnie niespodziewanie, wbrew jego planom, zaczęła się zachowywać bardzo dziwnie (np. zaczęła dbać o siebie, skupiać uwagę na czymkolwiek innym, a nie wyłącznie na nim, stawiać granice, domagać się swoich praw), że jest nienormalna i powinna się leczyć. Ta jakże fachowa, w jego odczuciu, diagnoza przez drugą stronę powinna zostać przyjęta z bogobojną czcią i wdzięcznością, a jednocześnie być wyraźnym bodźcem do rychłego powrotu do starych "dobrych" czasów (oczywiście tych dobrych jedynie dla niego), gdzie ofiara narcyza nie dba o siebie, a tylko i wyłącznie o niego.
- A kto Ci takich rzeczy nagadał?W momencie, gdy ofiara zaburzonej jednostki, w tym wypadku narcyza, informuje go o chęci zakończenia tej chorej relacji, należy liczyć się z tym, iż w jego opinii nigdy taka decyzja nie będzie naszą własną. Każdy narcyz jest bowiem święcie przekonany o tym, że jego ofiara w żadnym wypadku nie posiada zdolności samodzielnego podejmowania decyzji, a jedynie wykonywania rozkazów. Co za tym idzie, że jeżeli nagle ofiara decyduje się zakończyć relację z narcyzem, on wtedy jest przekonany o tym, że na pewno nie jest to jej własna decyzja, a jedynie tego złego otoczenia, w postaci rodziny, przyjaciół czy znajomych, którzy chcą wszystko zepsuć. Wtedy nie ma na co czekać, tylko trzeba jak najszybciej uświadomić tej nieogarniętej istocie, żeby jak najszybciej zerwała z tymi ludźmi kontakt, bo oni chcą wszystko zniszczyć. Cały ten chory świat, który narcyz sobie stworzył, tą ofiarę, którą stłamsił do tego stopnia, że przestała wierzyć w to, że mogłaby poradzić sobie sama, bez niego.
- A kto Cię niby zechce? Nie znajdziesz takiego głupiego.Ta ofiara naprawdę myśli, że znajdzie kogoś lepszego ode mnie - myśli narcyz? No w głowie jej się poprzewracało. Nie ma takiej możliwości. Przecież to właśnie narcyz jest tym chodzącym ideałem, wzorem wszelkich cnót i i wartości. Na pewno nie ma nikogo lepszego, a nawet jeśli jest, to zapewne ma jakieś wady, w przeciwieństwie do narcyza, który nie ma ich w ogóle. Warto zatem wtedy uświadomić ofierze, że szukanie kogoś innego zupełnie mija się z celem, że jest wręcz karygodnym błędem, bo na pewno nie znajdzie lepszego od niego, a każda potencjalna relacja będzie skazana na porażkę. Nie wspominając o tym, że ofiara chciałaby żyć sama - nie ma opcji, narcyz o tym wie.
- Ty przecież nie potrafisz o siebie zadbać, jesteś jak dziecko.Narcyzi uwielbiają stosować przeniesienie i często przekazując komunikat "Ty", tak naprawdę informują ofiarę o tym, co sami czują. Niestety nie jest to dla nich wiedza dostępna - nadzwyczaj skutecznie wypierają ze swojego umysłu wszystkie oznaki swojej ciemnej strony i tych nieprzepracowanych przez lata traum, jednocześnie czując się w obowiązku poinformowania drugiej strony, iż jest ona osobą kompletnie niezaradną życiowo i tym samym całkowicie od niego uzależnioną. Nie ma zupełnie znaczenia, że fakty świadczą o czymś zupełnie innym, że jedynymi zależnymi od innych ludzi są tak naprawdę dzieci, osoby ubezwłasnowolnione, czy też z poważnym stopniem niepełnosprawności. Narcyz natomiast każdą swoją ofiarę traktuje jak dziecko, które nie może się bez niego obejść i jest od niego zależne.
- Jeszcze przyjdziesz na kolanach!Kiedy wszystkie techniki manipulacji narcyza zawiodą, ofiara okaże się oporna na wszelką argumentację z jego strony, wtedy na salony wkracza ON - tekst ostatniej szansy, tekst idealny, który w momencie, gdy wszystkie pozostałe opcje zostały wyczerpane, można wyciągnąć niczym asa z rękawa, gdy sytuacja staje się beznadziejna. Przecież to oczywiste, że ta cała szopka z chęcią odejścia przez ofiarę, jest jedynie jej chwilową fanaberią i, że tak jak nagle zaczęła się buntować, dokładnie tak samo szybko jej przejdzie. Może po prostu wystarczy lekko poluzować sznurki, trochę postraszyć, puścić wolno i poczekać, aż sama wróci z podkulonym ogonem i zacznie błagać o litość. Przecież od takiego ideału się nie odchodzi, gdzie ona znajdzie drugiego takiego? Na pewno wróci i wtedy będzie prosić by przegarnąć ją z powrotem, bo życie dało jej w kość. Jednak tym razem łatwo nie będzie, by zasłużyć na łaskę Pana będzie musiała się postarać. Aczkolwiek, zawsze warto mieć w odwodzie kolejną "latającą małpę"...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz